piątek, 19 sierpnia 2016

Ciąża z punktu widzenia M

Minęły prawie 3 mc od momentu kiedy napisałem ostatni post. Przez ten czas nie mogłem zebrać się, żeby cokolwiek napisać. Dużo pracy oraz innych zajęć. Teraz jestem w końcówce urlopu, więc nie mogłem sobie odmówić napisania wpisu. Mam nadzieję, że wrócę do jako takiej regularności, bo tematów mam kilka.


Co dotychczas wydarzyło się podczas ciąży znacie zapewne z wpisów Żony. Jeśli nie - zachęcam do przeczytania. Dotychczas były dwa kluczowe momenty - problematyczny krwiak, który z pewnością przysporzył kilku nowych siwych włosów i badania genetyczne malucha.

Krwiak to było coś naprawdę koszmarnego. Dzień mijał normalnie. Przed 18 wróciłem z pracy, zjedliśmy obiad, chcieliśmy dokończyć program w TV i pojechać na krótką wycieczkę do Nowego Portu w Gdańsku (uwielbiam to miejsce, tak samo jak mieszkaliśmy w Gdyni - uwielbiałem Dworzec Morski). W pewnej chwili Żona zaczęła krwawić, jak już wstała z kanapy widziałem powiększającą się plamę na spodniach. Byłem pewien, że to koniec. Szybka akcja. Żona się ogarnęła z higieną i do kliniki. Nie mogliśmy się dodzwonić, stwierdziliśmy, że spróbujemy z auta. Wpadliśmy w jakieś dziwne korki. Po 19! No kur... Potem prosta. 140 km/h, Nigdy z taką prędkością nie jechałem w mieście, ale nic nie było istotne, nawet to, że mogę stracić prawo jazdy. Normalnie w tym miejscu jest ograniczenie do 80 km/h. Droga prosta, więc wykorzystałem moment (wiem, że nieodpowiedzialne, ale wtedy nic nie miało większego znaczenia). Kiedy po USG okazało się, że wszystko jest w porządku - nerwy opadły. Lekarz pytał jakie Żona bierze leki. Moja odpowiedź była... "yyy aa yyy, wie Pan co ja nie wiem, jestem za bardzo zdenerwowany, niech Pan sprawdzi w systemie". Potem po zejściu na parking z drżącymi rękami wycofałem auto i zarysowałem przedni zderzak. Na szczęście o słup. Dojechaliśmy już spokojnie do domu i Żona odpoczywała.

Kolejnym momentem kluczowym były badania genetyczne, które mnie bardzo stresowały. Ustaliliśmy, że niezależnie od wyniku - maluch przyjdzie na świat. Niemniej - chciałem żeby wszystko było ok. USG wyszło bardzo dobrze - książkowe wyniki. Jednak do pełnej oceny potrzebny był test PAPPA. Nie chcieliśmy go wykonywać, bo wiedzieliśmy, że często daje negatywne wyniki, a pozytywne to naprawdę u zdrowych dzieciaków. No cóż... Lekarz nie chciał wydać opinii bez testu PAPPA, więc go zrobiliśmy. USG genetyczne razem z testem PAPPA to jeśli dobrze pamiętam koszt ok 700-800 zł. Wyniki były szybko. O dziwo nie było normy, a mediana. Pierwszy raz się z czymś takim spotykałem. Dotychczas medianę stosowałem na zajęciach ze studentami chemii, kiedy to jeszcze 3 lata temu prowadziłem je na Uniwersytecie. Niemniej - wynik był poniżej mediany, co oznaczałoby, że wynik jest poniżej środkowej wartości wszystkich wyników. Nie wróżyło dobrze, jednak... Okazało się, że jest bardzo małe ryzyko wystąpienia wad genetycznych. Cudnie!

Jak jednak wygląda ciąża z punktu widzenia M? Czytam książkę o ojcostwie. Sam ją kupiłem. Spis treści mnie zachęcił, jednak po pierwszym rozdziale, stwierdziłem, że to gniot, syf i skurwysyństwo, a autor to skończony kretyn. Napiszę jeszcze o tej książce, kiedy przeczytam ją do końca - może moje zdanie się zmieni, ale przyrównywanie dziecka do szczeniaka to dla mnie chamstwo i prostactwo ze strony autora!

Ponoć żony wariują w trakcie ciąży. Zachciankom nie ma końca, a dostać się do toalety to nie lada wyczyn ze względu na ciągłe wymioty kobiety w I trymestrze. U nas było inaczej. Kochana Żona miała tylko jedną zachciankę. Jedną - wyobrażacie sobie? Chciała loda na patyku z nadzieniem jagodowym w białej czekoladzie. Jedna zachcianka a ja... O kur... Gdzie ja to kupię. Poszukałem w jedynym sensownym sklepie - Piotr i Paweł. Jak tam nie będzie to nigdzie. I nie było. Kupiłem inne, podobne. W zasadzie do dziś ich nie znaleźliśmy w sklepach ;) O wymiotach też nic nie wiem, bo ani razu takiego nie było. Jedyny "objaw" ciąży to moja Żona przeistoczyła się w Śpiącą Królewnę. Snu nie było końca, ale to akurat normalne.

Dziękuję Wam, drodzy Czytelnicy za komentarze, za pytania o wpis. To bardzo miłe, że tu zaglądacie. Niebawem kolejny wpis.

2 komentarze:

  1. W kooooońcu się doczekałam:) Miło przeczytać Twój post po takiej długiej przerwie:)
    Jest taki lód! Istnieje;) Ale gdzie go sprzedają? Trzeba by było zadzwonić do producenta: http://www.koral.com.pl/pl/produkty,7,oskar,105.chtm
    Cieszę się, że mimo stresów wszystko idzie w dobrą stronę!!! Bardzo, bardzo się z Wami cieszę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie jesteś 😊😊😊😊
    Pisz częściej 😊😊
    Co do loda to na myśl przychodzi mi lód Oskar 😀
    Super, że wszystko dobrze u Was i ciąża dobrze się rozwija 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń