środa, 19 października 2016

Czy mężczyzna po In Vitro to nadal mężczyzna?

Na początku całego procesu In Vitro i prawie po każdym zabiegu dopadała mnie dość dołująca myśl, mianowicie czy mężczyzna po In Vitro to nadal mężczyzna. W końcu podstawowy atrybut męskości, jakim jest przekazywanie potomstwa nie do końca działa, a właściwie w ogóle nie działa. Oczywiście tyczy się to tylko przypadków, kiedy to problemem podczas zajścia w ciążę jest niepłodność męska.


Procedura In Vitro nie jest przyjemna. Oddawanie nasienia - też nie jest przyjemne. W końcu zapłodnienie - nie jest tak romantyczne jak by można było sobie wyobrażać. Miałem to szczęście, że jeszcze jako narzeczeństwo - moja obecna Żona wiedziała już o moim problemie, więc mogliśmy starać się wcześniej dołączyć do programu In Vitro. Wtedy już wiedziała, że poczęcie Szkraba to niekoniecznie będzie sypialnia z kominkiem podczas zimowego wypadu w góry.

Niemniej - nie chciałem sobie ograniczać do praktycznego zera mojego atrybutu męskości. Uznałem, że muszę  być przy transferze - w końcu to ja mam być ojcem tego dziecka!

Tak też się stało (tylko za pierwszym razem nie byłem przy Żonie podczas transferu - na jej wyraźną prośbę).

Wątpliwość męskości jednak pozostała. Towarzyszyła mi długo. Bardzo chciałem mieć córkę. Później uświadomiłem sobie, że wynikało to z dwóch powodów. Pierwszy - bo zawsze chciałem mieć córkę, a drugi... Bo... Myślałem o swoim braku męskości i ewentualnym przekazywaniu męskich wzorców synowi. Bałem się tego bardzo. USG jednak jest bezlitosne. Kilka razy potwierdziło, że będziemy mieli syna.

Bardzo się cieszę z tego powodu. Miałem kilka randek ze sobą - to znaczy... Wyłączałem się i myślałem (robię tak czasami jak potrzebuję pomyśleć o rzeczach mniej przyziemnych). Doszedłem do wniosku, że męskość to nie tylko plemniki. To 1/n składowych męskości. Facet nie musi być drwalem, żeby był męski. Wpływ na swoją bezpłodność miałem zerowy - nie ode mnie to zależało. Tak miało być.

Sądzę, że prawdziwa męskość to nie uciekanie przed prawdziwym problemem, to stawianie czoła przeciwnościom i wychowanie swojego syna na człowieka z zasadami, który nie będzie ograniczał się w postrzeganiu otaczającej rzeczywistości. Męskość to umożliwienie mojemu synowi bycia tym kim chce bez narzucania swojej woli. Do bycia mężczyzną trzeba dorosnąć. Nie każdy się nim staje w momencie poczęcia dziecka. Aby być mężczyzną - trzeba dojrzeć mentalnie i emocjonalnie. Plemniki odgrywają drugoplanową rolę...

3 komentarze:

  1. Idealnie to podsumowałeś☺
    Nie każdy facet, który ma dziecko dorósł do tej roli.
    Będziesz z pewnością wspaniałym tatą. Wspierasz żonę i jesteś wspaniałym mężem wnioskując po tym co oboje piszecie.
    Na niepłodność nie mamy żadnego wpływu.
    Kobieta tak samo mogłaby powiedzieć, że czyje się mniej atrakcyjna, bo nie może mieć dzieci...
    Ale choroba nie czyni nas gorszymi, a nawet powiedziałabym, że lepszym ludźmi. Bo kto potrafi tak walczyć o marzenia jak nie my? Tak bardzo dążyć do upragnionego celu.
    Wolałabym być z facetem z którym miałabym problem z poczęciem, niż być z samcem rozpłodowym który byłby hamem i świnią.
    Pozdrawiam i życzę dalszej szczęśliwej ciąży ☺

    OdpowiedzUsuń
  2. W rozmowach z mężem zauważyłam,że podkreśla to samo, co Ty ... jeżeli to miałby być nie jego plemnik, bardzo chciałby, aby to była dziewczynka... Z tych samych powodów. Mam nadzieję, że nadejdzie kiedyś taki dzień, że zrozumie, że plemnik to nie wszystko... mogę mu mówić jaki jest dla mnie ważny, jednak... On musi sam do tego dojrzeć...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wartościowy tekst,bardzo, ale to bardzo męski. Będziesz i jesteś wspaniałym ojcem, który przekazuje bardzo ważne wzorce swojemu dziecku. Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń