środa, 28 grudnia 2016

Narodziny Tymona!

Dzisiejszy dzień to mieszanka wybuchowa. Składnikami były radość, lęk i stres. Żona wczoraj trafiła do szpitala. USG na wizycie wypadło słabo.

Przepływy maciczne nadal słabe, ale okazało się, że również przepływy w mózgu dziecka się pogorszyły, zmniejszyła się ilość wód płodowych, Szkrabik mało też przybrał. Na izbie przyjęć dodatkowo dowiedzieliśmy się o starzejącym się łożysku.

Generalnie - lipa! Na szczęście Żona była już spakowana na wszelki wypadek. Trafiliśmy na izbę - 4h czekania i... Dostałem kubraczek do ubrania i na wylądowaliśmy oboje na porodówce. Zdziwiłem się, że pytano o skurcze. 5 tygodni przed terminem skurcze? Bez oksytocyny? No nic... Czekaliśmy i wpatrywaliśmy się w KTG.

O 4 nad ranem wróciłem do domu - położona powiedziała, że Żona się prześpi, więc i ja powinienem się wyspać. W sumie to była dobra decyzja. Ledwo siedziałem na krześle. Cztery godziny snu i znów byłem na nogach. Postanowiłem pojechać do szpitala, chociaż nie było decyzji co dalej. Na miejscu byłem po 10.

11:50 wszedł lekarz i oznajmił, że będzie cięcie cesarskie. Zabieg zaplanowano na 12:10. Byłem w szoku. Wszystko działo się zbyt szybko. Zawiadomiony został anestezjolog, pediatra, neonatolog i oddział wcześniaków. O 12:20 usłyszałem krzyk Tymka! Te 10 minut między 12:10 a 12:20 był straszny. Stres sięgał zenitu, nie wiedziałem co się dzieje, bo nie mogłem być podczas zabiegu na sali.

Potem zostałem wezwany na salę. Pediatra powiedział, że mały nie będzie leżał w zamkniętym inkubatorze, że oddycha samodzielnie, waży 1820g, mierzy 44 cm i dostał 10/10 punktów w skali Apgar (co ciekawe ja również urodziłem się w 35 t.c., miałem 1840g, 44 cm długości, zaś punktów dostałem 5/10).

Mogłem potrzymać Tymka na rękach. Byłem na granicy płaczu. Emocje ogromne. Mały zaczął płakać, ale za poradą położnej ze szkoły rodzenia zacząłem do niego mówić - przestał. Potem dwa razy kichnął - zabawny proces w tak małym ciałku.

Jestem bardzo dumnym ojcem! Cieszę się, że Tymon jest już z nami i jest kontrola nad jego parametrami życiowymi. W brzuchu Żony była to niestety loteria, a opieranie się wyłącznie na KTG było jak dla mnie mało wiarygodne.

Poniżej przedstawiam Wam naszego kochanego Synka - Tymonka!


7 komentarzy:

  1. Już pisałam u Twojej żony, ale u Ciebie też muszę się odezwać. Gratulacje, dumny Tato! Synek rozczulający, a jednocześnie jaki siłacz z niego. Dobrze, że lekarze dłużej nie zwlekali i Tymon jest już bezpieczny. Wszystkiego dobrego na tej nowej drodze życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się oczy spociły ;)
    Gratulacje dla Was :) cieszę się razem z Wami, dobrze że wszystko pozytywnie się zakończyło, dobra decyzja lekarzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama słodycz! Zdrowia i szybkiego powrotu do domu w komplecie! Grudniowe dzieci są wyjątkowe :* gratulacje i pozdrów żonę!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję bardzo! Jesteśmy ogromnie dumni. Czekamy teraz aż Tymek zacznie przybierać na wadze i razem wrócimy do domu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje :)Najważniejsze, że synek jest zdrowy :)fotka boska

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję tatusiu😁Komplet zacznie Nowy Rok!😉Szczęśliwości i spokoju życzę!🎇🎉

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku wreszcie przyszedł ten dzień 😄cudownie 😄pięknie wchodzicie w nowy rok😘

    OdpowiedzUsuń