wtorek, 15 grudnia 2015

Ile kosztuje In Vitro w programie ministerialnym?

Pytanie w tytule postu nie ma jednej odpowiedzi. Zasadniczo samo uczestnictwo w programie jest bezpłatne. Badania, wizyty u lekarzy - także. Leki, które przepisuje specjalista - nie są bezpłatne, ale są objęte zniżką, pomimo, że procedura jest wykonywana w prywatnej klinice.


Diabeł jednak tkwi w szczegółach

Sam program ministerialny jest darmowy, ale wszystko co jest przed programem - już nie. O co chodzi? Aby dostać się do programu ministerialnego In Vitro należy mieć udokumentowany rok leczenia i diagnozę, co jest nie tak. Czasami jest to problem z drożnością jajowodów, a czasami - tak jak u mnie oligospermia.

Nasza przygoda z In Vitro tak na poważnie rozpoczęła się w 2013 roku. Pierwszy raz poszliśmy do kliniki Gameta w Gdyni, gdzie trafiliśmy na świetnego specjalistę - dr Skweresa - zdecydowanie polecam. Lekarz, który nie patrzy na pacjenta z góry, tłumaczy każdą kwestię, mając na uwadze, że nie jesteśmy lekarzami i ma ludzkie podejście.
Wracając do tematu. Każda wizyta to koszt 120 zł (lub 150 zł z tego co pamiętam). Pierwszy raz musiałem zrobić komplet różnych badań - ok. 350 zł. Do tego co miesiąc lub dwa miesiące badanie nasienia - 100 zł każde badanie, wykonywane w Invicta ze względu na dokładniejsze wyniki (mają naprawdę dobry sprzęt i zlokalizują pojedyncze plemniki). Dodatkowo - leki, których koszt miesięczny to ok. 160 zł i jednorazowe badanie genetyczne. Normalny koszt to ok. 350 zł. Ja załapałem się na promocyjne badanie za 250 zł. Do tego dochodzą badania typu ginekologiczne USG żony, cytologia, badania hormonów itd.

W samym programie ministerialnym leki przy jednej stymulacji (mamy możliwość 3 stymulacji - chociaż przez ukochaną partię PiS nie będziemy mieli na pewno 3 stymulacji jeśli zamkną program w czerwcu 2016) to koszt ok 500 - 600 zł. Do tego dodatkowa opcja - weryfikacje po każdym transferze, czyli kontakt lekarza aby omówić badania hormonów i dostosować dawki leków - 180 zł * 3 weryfikacje = 540 zł.

Jak szacowaliśmy z żoną koszty to łącznie już z programem ministerialnym dotychczas ponieśliśmy ok 6 - 7 tys. zł. To sporo, a mimo to program ministerialny nie jest dla wszystkich, ale o tym już innym razem.

3 komentarze:

  1. Masz rację. Koszty nawet w programie rządowym wychodzą spore.
    Mi dochodzi jeszcze koszt dojazdu do kliniki, a mam ponad 100 km w jedną stronę.
    Troszkę tych wizyt jest w trakcie stymulacji.
    Ja musiałam mieć udokumentowane 2 lata. Z tym nie miałam problemu bo mam historie 3 i pół letnią.
    Gdybym musiała płacić sama za in vitro to nigdy bym się nie zdecydowała bo mnie na to nie stać. Albo musiałabym wziąć kredyt.
    Przykre, że zamykają nam program :(
    Musimy liczyć na to, że zdążymy.
    Masz z żoną z pewnością duże szanse skoro ona jest zdrowa :)
    Plemniczka wybiorą najlepszego, a reszta to oby w brzuszku żony się zadomowił :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzisz - podstawowy problem jest taki, że nie ma doboru plemników metodą FAMSI. Chcieliśmy dopłacić (ok. 1000 zł) ale program ministerialny automatycznie by nas wykluczył, więc nie do końca jest pewność, że się uda. Poza tym... O mnie zapomnieli. To ja mam problem, a przy pierwszej stymulacji w żaden sposób nie próbowano podnieść jakości i ilości plemników, ale to temat na oddzielny wpis :) Dzięki za komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem :( oni tylko robią transfer i dowiedzenia :( zero kontaktu z nimi później :(
    U nas w programie zrobili metodą ICSI

    OdpowiedzUsuń